Od niedawna przy ulicy 11 listopada w Bielsku można zagłębić się w kolorowy świat kuchni roślinnej. Bogata w smak oraz pełna pomysłowości koncepcja na małe bistro z pewnością zadziwi niejednego.
Jarmużno – oto nazwa nowego bistro serwujacego kuchnię roślinną, wegańską i bezglutenową. Wydawać by się mogło, że skoro nie ma tu mięsa, to dania nie mogą być pożywne. Nic bardziej mylnego. Dania to pełnowartościowe porcje, po których na pewno nikt nie wyjdzie głodny. Mało tego, są pełne smaku i bardzo dobrze przyprawione. Można powiedzieć, że wszystko, co najlepsze w warzywach i owocach jest z pełną precyzją i perfekcją wydobyte i podane gościom. Ograniczeniem jest tylko fantazja właścicielek, która, jak można z łatwością zauważyć, nie ma barier. Przede wszystkim widać to na talerzach oraz w pomyśle na prowadzenie lokalu.
Koncepcja jest zarówno bardzo odważna, jak i spójna. Główną inspiracją są rośliny. W menu nie znajdziemy tofu, ani kotlecików z kaszy. Chodzi o to by zaskakiwać, dlatego dziewczyny z Jarmużna przenoszą nas co tydzień w różne części świata, serwując przy tym codziennie inne dania.
Liczy się także głos i opinia klienta. Na facebookowym profilu Jarmużna można zaproponować kraj, z którego chcielibyśmy coś spróbować. Była już kuchnia francuska, włoska, arabska, polska. Jaka będzie następna? Na pewno nie nudna. My trafiliśmy na kuchnię polską. Był przepyszny rosół z kluseczkami pietruszkowymi, faszerowana papryka, młode ziemniaki w okrasie z ogórasem, sałatka wiosenna, świeże pierogi z truskawkami, a na deser strudel jabłkowy. Wszystko w cenie od 9 do 11 zł.
Na późne śniadanie lub przekąskę można zamówić pajdę chleba z misz maszem (czyli z dodatkami adekwatnymi do danej kuchni). W tygodniu polskim misz masz składał się z mizerii, surówki z kapusty, smalcu z fasoli, pomidora z cebulką oraz z buraka z chrzanem.
Jarmużno mimo nowoczesnego łączenia wegańskich produktów, to jak widać także tradycyjne smaki. Smalec, który próbowaliśmy smakował „jak prawdziwy”, natomiast kilka dni wcześniej lokal serwował fasolkę po bretońsku i bigos ze śliwką. Aktualne menu można śledzić na fanpage’u lokalu.
„Tydzień” w Jarmużnie zaczyna się we wtorek i kończy w niedzielę. Oznacza to, że prócz lunchy w środku tygodnia, można tu przyjść na rodzinny obiad w weekend. Na pewno jest to dobry pomysł na miłe spędzenie czasu i przekonania się do kuchni roślinnej. Do tego lokal jest tak urządzony, by każdy czuł się jak w domu.
Jest wygodna sofa z dwoma fotelami oraz odnowiona drewniana szafa z półką pełną kulinarnych inspiracji. W oczekiwaniu na posiłek można poczytać znajdujące się w niej książki kucharskie, oczywiście z potrawami wegańskimi.
Jest też mini ogródek z dwoma dwuosobowymi stolikami. Można przysiąść np. na pietruszkowo-selerowej lub arbuzowej lemoniadzie oraz świeżo wyciskanych sokach. Oczywiście smaki napojów dostępne są w zależności od sezonu i dostępnych produktów. Podobnie jak domowe przetwory, które są do kupienia w lokalu.
Jeśli jesteście fanami zdrowej kuchni ukazanej w autorski sposób, z pewnością powinniście tu trafić. W porównaniu z posiłkami mięsnymi, którym często w niejednej restauracji brakuje „tego czegoś”, tutaj na pewno smak i wyrazistość potraw Was nie zawiedzie. Właścicielki doradzą co wybrać, a jeśli danie nie trafi w Wasz gust, wymienią je na inne.
Polecamy to miejsce zarówno pod względem podejścia do klienta, jak i kuchni.