Od jakiegoś czasu jedzenie z food trucków podbija całą Polskę. Szufladkowanie go jedynie do burgerów, czy hot-dogów w zasadzie stała się mitem. Coraz częściej, by zaskoczyć wygłodniałych klientów, jedzenie serwowane w mobilnych wozach wymaga nie tylko dobrego smaku i pomysłu, ale również niebanalnego wizerunku samego „truck’a”…
A zjeść w nich można dosłownie wszystko! Od słodkości, po pierogi, tradycyjne burgery, frytki, a nawet pizzę! Dlaczego Bielsko nie doczekało się jeszcze własnego food trucka? No właśnie. Pokusić się można o stwierdzenie, że wielu Bielszczan nie jest jeszcze gotowych na street food’owe jedzenie za 16, czy 18 zł. Kiedy rok temu, podczas koncertów na zakończeniu lata pojawiły się dwa food trucki z Warszawy: Burger na Kółkach i Kill Grill, ludzie podchodzili do nich z niedowierzaniem patrząc na ceny, komentowali i odchodzili z pustymi rękoma.
Następnego dnia Kill Grilla już nie było, a Burger na Kółkach wprowadził małego burgera w niższej cenie, podwyższając ceny frytek, za którymi dzień wcześniej stała kolejka.
Trochę szkoda, bo oznacza to, że w najbliższym czasie na pewno nie doczekamy się takiego wydarzenia, jakie miało miejsce w ten weekend w Krakowie. Przy placu przed Galerią Kazimierz zajechały Food Trucki z Warszawy, Łodzi, Krakowa, Katowic, a nawet maleńkiego Raciborza! Nie było wiadomo, na co patrzeć i czego najpierw spróbować… 🙂
My w pierwszej kolejności uderzyliśmy do The Beef Brothers. Niestety inspirowana Stanami i Nowym Jorkiem kanapka Corned Beef z peklowanym mostkiem wołowym (22 zł) i Philly Cheese Steak Sandwich – wołowina z serem Pepper Jack (25 zł), od których chcieliśmy zacząć, skończyły się już na samym początku festiwalu, po godzinie 15:00. Tak więc zadowoliliśmy się burgerem Hash Browns, składającym się z polskiej wołowiny rasy Janetous Lubomous, pikantnym sosem amerykańskim, amerykańskim sosem serowym Cheese Whizzz, prażoną cebulką oraz plackiem ziemniaczanym.
Czas oczekiwania na burgera był dość długi, ale sprawę ułatwiły numerki, dzięki którym miało się pojęcie, na jak długo można się oddalić.
I tak, spacerując pomiędzy food truckami, zastanawialiśmy się, czym jeszcze te wozy mogą nas zaskoczyć…
Największe kolejki były m.in. do Momo-Smak oraz do B.B.Kings (BBQ). B.B.Kings zostawiliśmy sobie na następny raz, ponieważ kilkumetrowa kolejka po prostu nas przerosła (ceny w BBK zaczynały się od 19 zł za zwykłego burgera i 20 zł za cheeseburgera).
Momo-Smak serwowało natomiast pierożki na parze, prezentując kuchnię tybetańską. Zestaw dziesięciu pierogów, podawanych w specjalnym pudełku wraz z sosem kosztował 14 zł.
Jak na każdym, ulicznym festiwalu nie mogło zabraknąć belgijskich frytek z domowymi sosami…
Dodatkowo Manufaktura Krakowska proponowała szaszłyka z kurczaka Satay w stylu azjatyckim, obtoczonego w słodko-pikantnych przyprawach.
Wybór jedzenia był tak duży, że nie wiadomo było, czego próbować… Tradycyjne zapiekanki, kuchnia meksykańska, kuchnia polska (maczanki), to tylko niektóre propozycje, jakie zafundował nam krakowski festiwal Street Food.
Nie zabrakło też hot-dogów, od tych tradycyjnych (Jeff’s), po bardziej skomplikowane (Easy Rider, Banda Kotleta).
Banda Kotleta proponowała też burgera z kotletem wiedeńskim „Wiedeńczyk”, jajkiem „Jajcarz” lub z mortadelą „Mortadel”.
Dużą sensację wzbudziła ekipa Celtyckie Smaki, których atutem były przepisy sprzed 300 lat. Serwowali oni kiszonego śledzia oraz tradycyjny czeski serdel, tzw. „Utopeniec”. Największe jednak zainteresowanie wzbudzała szynka celtycka (czyli kręcący się na rożnie udziec wieprzowy) i ślimaki z grilla.
Największym spośród wszystkich wozów była Pizza Truck. W nim powstawała niepowtarzalna pizza z pieca opalanego drewnem, z wysokiej jakości składników, jedna z najlepszych, jaką jedliśmy.
No i na koniec oczywiście nie mogło zabraknąć słodkości… Sporym zainteresowaniem cieszył się food truck z naleśnikami oraz Fragola – wóz z przeróżnymi owocami oblanymi czekoladą (mleczną, gorzką lub białą do wyboru) oraz obtoczonymi posypkami. Była też przyczepka z francuskimi makaronikami (10 szt. / 30 zł).
Jeżeli żal Wam, że nie wybraliście się do Krakowa, to nic straconego. Kolejne takie wydarzenia to m.in.: Mood4Food – Festiwal Foodtrucków (Wrocław, 30-31.05), Silesia Street Food Fest (Zabrze, 07.06), czy Wrocław StrEAT Food Truck Festival (19-21.06). Pełny kalendarz imprez dostępny jest na stronie: www.foodtruckportal.pl/events.
Kto wie, może w najbliższym czasie powstanie w Bielsku jakaś propozycja jedzenia na czterech kółkach? Fakt, kilka lat temu, przy przystanku Hotelu Prezydent, w piątkowe i sobotnie wieczory, kilka razy pojawił się wóz serwujący kanapki z grillowanym kurczakiem. Co się z nim stało? – nie wiemy. Wiemy natomiast, że w planach 90′ Festival (Bielsko-Biała, 18-19.07) jest stworzenie strefy food truck. Czy tak się stanie i czy zda to egzamin? – zobaczymy… Miejmy nadzieję, że tak i że nie ograniczy się ona tylko to rejonu objętego wstępem. Byłaby to duża szkoda dla tych, którzy dopiero muszą się przekonać do relacji cena/jakość jedzenia z ciężarówek. A bez tego Bielsko w tej dziedzinie dalej nie ruszy…