Rozsmakuj się

SUPERFOOD – z czym to się je?

Moda, trendy czy świadomość i zrozumienie własnego organizmu? Dla wielu odpowiedź będzie oczywista, dla innych niekoniecznie. Moda i coraz to nowsze trendy, stają się dla nas taką codziennością, że nieraz sami nie wiemy, kiedy w nie wpadamy. Użyty kilkanaście lat temu termin „superfood” to dla jednego święta, uzdrawiająca lista produktów spożywczych, coś nowego i dobrego, co przyczyni się do polepszenia zdrowia z dnia na dzień. Dla drugiego to nic innego jak kolejny chwyt marketingowy. Czym tak naprawdę jest superfood i czy faktycznie to tylko kilka produktów, które polecają „specjaliści”? Czy jeden składnik z listy „superfood” uratuje nas od złego?

Co to jest superfood?

Zwrot „superfood” określa produkty o większej zawartości witamin, minerałów i dobroczynnych składników dla naszego organizmu. To produkty nieprzetworzone, o wysokim współczynniku antyoksydacyjnym, których spożywanie będzie miało dla nas pozytywny wpływ. Oczywiście należą do nich warzywa, owoce, ale nie tylko. Nie możemy jednak dać się zwariować, że jedno czy drugie poprawi wszystko. Naszego zdrowia nie uratują nasiona chia. Oliwa z oliwek nie uchroni nas przed rakiem, a awokado nie wyleczy wszystkiego. To tak nie działa.

Każda kultura, każdy kraj i poszczególne ich regiony, mają swoje własne superfood. Superfood nie z nazwy i marketingowych chwytów. Żyjemy w Europie Środkowej i niekoniecznie pomoże nam koktajl z nasionami chia czy olej kokosowy. Mimo tego, że wciąż jesteśmy bombardowani suplementami i produktami z dalekich krajów, nie zapominajmy o naszych rodzimych składnikach, które na pewno będą miały dużo lepszy wpływ na nasz organizm, niż te importowane.

Rodzime, polskie – nasze lokalne superfood.

Siemię lniane świetnie zastąpi nasiona z zagranicy. Marketingowo może niekoniecznie rzuca się tak w oczy, ale będąc produktem, który jest w diecie naszego regionu od wieków, na nasz organizm ma zdecydowanie lepszy wpływ.

Kapusta jako superfood? Na ilu listach jest właśnie ona? No właśnie, mało jej na nich. Czy surowa, czy kiszona, działa dobroczynnie na każdego. Jednym wspomoże przy problemach układu pokarmowego, innym przy odchudzaniu. Tak, przy odchudzaniu też. Dlaczego nie można nazwać jej superfood’em, jak „modny” jarmuż?

Sięgając po produkty „na topie”, poszukajmy naszych rodzimych i zdrowszych odpowiedników. Miód, czosnek, orzechy, cebula, szpinak, jogurt, kasza jaglana, śliwki, jabłka czy brukselki, bardzo dobrze nie tylko zastąpią modne „superfood” z zagranicy, ale i będą dla nas znacznie zdrowsze.

Prawdziwe superfood nie powinno określać tylko kilku składników.

By być „super”, jedząc, należy zachować balans. Czy przy diecie wszystkożernej, czy wegańskiej, najważniejsze jest odpowiednie zbilansowanie tego, co jemy i niekoniecznie muszą to być składniki z list „produktów na topie”. Każda taka lista będzie zawierać inne produkty, dlatego stwórzmy swoją – taką, która nam odpowiada, taką, po której czujemy się dobrze, bo to najważniejsze.

Dobry wpływ będą miały dla nas wszystkie warzywa kapustne, w szczególności bogate w żelazo, cynk, wapń czy magnez, witaminę C i błonnik. Fasola, soczewica, różnego rodzaju nieprzetworzone kasze bogate w minerały, proteiny, błonnik i witaminy, również są świetnym superfood’em.

Moda modą, trendy trendami, ale nasz organizm wcale nie potrzebuje produktów z importu, okraszonych mianem „super”. Organizmy naszych matek i babć, które nie zajadały się kokosem, nasionami chia czy bananami, miały się dobrze, wykorzystując to, co daje rodzimy rynek rolny i spożywczy.


Tekst: Marta Gadzina, BEKSIEN Przetwórnia w Czańcu, www.przetworniabeksien.pl