Rozsmakuj się

Steki, Burgery i Guinness, czyli ANGEL’S STEAK & PUB

Ustroń to niewielkie miasteczko w powiecie cieszyńskim, które każdy zna i kojarzy z dwoma rzeczami. Pierwszą z nich są uzdrowiska, drugą – dobrze rozwinięta turystyka. Ale to nie wszystko, bowiem Ustroń kryje w sobie coś, czego brakuje wielu innym, większym miastom – angielski pub z dobrym piwem i kuchnią na wysokim poziomie, otwarty do późnych godzin nocnych.

Lokal istnieje od 2005 roku (początkowo, jako Live Music Club). Jest to jedno z niewielu miejsc, które przetrwały próbę czasu w całej okolicy. Być może to za sprawą szefa kuchni – Jarosława Lubeckiego, który pracuje tu od samego początku, a być może za sprawą niezwykłych produktów, których używa w swojej kuchni. A może to ten niesamowity klimat, który panuje w środku… Nie czuje się w nim upływającego czasu!
W menu dominuje wołowina. Niektórzy mówią, że burgery pojawiły się dopiero kilka lat temu. Błąd! W Ustroniu pojawiły się w 2005 roku. Goście tak je pokochali, że do dziś pozostały stałym punktem w menu. Obecnie podawane są z mięsem o gramaturze 220g i frytkami belgijskimi, a kucharze zużywają na nie aż 30kg wołowiny tygodniowo. Tylko wegeburger przyrządzany jest z frytkami z batata.

Drugim sztandarowym daniem z karty, które nie zmieniło się od początku istnienia lokalu, jest stek wołowy. Tu Angel’s ma naprawdę czym się pochwalić. Po pierwsze kucharze mają ogromne doświadczenie w przygotowywaniu idealnie wysmażonych steków (decyzja o poziomie wysmażenia należy do gościa). Po drugie lokal od jesieni zeszłego roku sezonuje wołowinę. Na sali znajdują się dwie lodówki do sezonowania mięsa, z których robiony jest New York Steak (z rostbefu 300g) oraz Rib Eye Steak (z antrykotu 300g). Mięso w lodówce jest sezonowane 6 tygodni.

Tutejsza wołowina pochodzi od lokalnych krów. Przy dostawie, kucharze dokładnie sprawdzają, co dostają. Musi ona być przetłuszczona i mieć odpowiednią grubość kości, by wszystko, co jest z niej robione, miało taki sam smak i wygląd. Goście, do burgera oraz jako stek, mogą zamówić także wołowinę Black Angus, przywożoną bezpośrednio z Włoch.
Innym daniem z karty, o którym warto wspomnieć, jest Wellington, czyli polędwica wołowa, obtoczona grzybowym farszem, zapieczona w cieście francuskim. Nie spotkacie się z nim nigdzie w okolicy. Dlaczego? Bo tylko dobry kucharz potrafi je przyrządzić. Poza tym jest ono pracochłonne i rzadko która restauracja się na nie decyduje.

 

Angel’s posiada też inne dania. Ich idealnym dopełnieniem jest piwo rzemieślnicze – Jedlinka. Pochodzi ono z Jedliny Zdrój na Dolnym Śląsku. Ale uwaga! Jest też lany Pilsner i… jak na wyspiarski pub przystało, lany Guinness, a w dwóch osobnych salach transmitowane są mecze – czasami dwa różne. Jak dobrze się usiądzie, można oglądać zarówno jeden, jak i drugi.
Kucharze z przyjemnością wychodzą do gości i opowiadają o swojej pracy. Co ciekawe, w weekend wprowadzają jedno danie spoza karty. Próbują też przemycić swoje azjatyckie doświadczenia, których nauczyli się na kursie w Tajlandii. To dlatego jednym z polecanych dań jest tajska zupa Tom Yum z krewetkami, a do wiosenno-letniej karty wchodzi burger azjatycki z befsztykiem cielęcym, sałatką z fasoli, ogórkiem i papryką, doprawiony kolendrą, chilli i imbirem.

Można zatem być stałym klientem, a i tak zawsze znajdzie się coś nowego do spróbowania. Jedno jest też pewne: na poczęstunek od szefa kuchni dostanie się pasztet i twarożek, robiony na miejscu, oliwki marynowane na miejscu oraz chleb wypiekany na miejscu. Wszystko od serca! I a propos serca… – taka mała historia. Na pytanie jak wyglądały początki Jarka – szefa kuchni Angel’s – on sam odpowiedział następująco: „Miałem tu pracować przez rok, a potem pójść dalej. Po dwóch tygodniach od rozpoczęcia pracy przeprowadziłem się, ponieważ dojazd z Czechowic zajmował wówczas około dwóch godzin. W niedługim czasie potem poznałem dziewczynę, moją żonę. Tu, w Angel’s, przy okienku z wydawką. Podglądała, jak pracuje kuchnia. No i jestem tu do dziś.”


Z pewnością nie jest to jedyna para, którą połączyła miłość do jedzenia i Angel’s. A zakochać się w nim nie jest trudno. Wystarczy tylko przyjść i zamówić coś z menu. Powrót gwarantowany!