Kiedy praca za biurkiem od 8:00 do 16:00 nie jest twoją mocną stroną… Kiedy planujesz wolny dzień, a tu nagle rano budzi Cię telefon: „Czy możesz przyjść dziś do pracy, bo Jan Kowalski się rozchorował?” Każdy tak naprawdę odpowiada za to, jaką drogą podąża. Marcin, właściciel Bike Cafe z Bielska-Białej postanowił sam sobie być szefem. Mobilna kawiarnia i bezpośredni kontakt z klientem wydała mu się dobrym pomysłem na połączenie pracy z przyjemnością poznawania nowych ludzi.
Pomysł na stworzenie Bike Cafe zrodził się w głowach ludzi, którzy chcieli połączyć swoją pasję do rowerów z miłością do dobrej kawy. Trzeba przyznać, że swój zamysł zrealizowali perfekcyjnie. Rower „kawowy” jest bardzo funkcjonalny i cieszy oko przechodniów oryginalnym designem. Rozpowszechnił się w wielu miastach Polski, w tym m.in. w Katowicach, Krakowie, czy Bielsku-Białej, a także poza granicami Polski.
Dlaczego ta forma sprzedaży kawy stała się tak popularna? Przede wszystki pomysł mobilnej sprzedaży kawy na wynos jest bardzo nowatorski. Działa on na zasadzie franczyzy. Bardzo dużą uwagę przykłada się tu do szkoleń ludzi obsługujących kawiarnie. Właściciel „roweru” musi posiadać odpowiednie umiejętności i być wykwalifikowanym baristą. Ponadto chęć ludzi do przemieszczania się i spędzania czasu na świeżym powietrzu zaowocowała rozpowszechnieniem się sprzedaży jedzenia i napojów z mobilnych wozów. Kawa z roweru? Początkowo brzmi trochę, jak szaleństwo, ale ludzie kochają szaleńców i zapewne dlatego Bike Cafe ma rzesze swoich wiernych fanów.
Do tego ta kawa… Z pewnością każdy, kto jej raz spróbował, nie oprze się jej aromatowi i smakowi. Smak, jak na dobrą kawę przystało, jest bardzo intensywny, ale można, w zależności od upodobań, złagodzić go, zamawiając latte, cappuccino lub po prostu kawę z mlekiem. Pochodzi ona z ekologicznych upraw w Meksyku i Nikaragui. Jej mieszanka o nazwie Mundo Novo to 100% ziaren Arabiki, delikatnie palonych w hiszpańskiej palarni kawy Dibar.
Czy można się od niej uzależnić? O tak! Doskonałym przykładem jest Marcin, właciciel bielskiego Bike Cafe, który wypija aż 8 espresso dziennie! Wcześniej przez kilka lat pracował w kawiarniach, gdzie nabył swoje „kawowe” doświadczenie. Teraz, za sprawą Bike Cafe, pracuje na własny rachunek – sezonowo. Od kwietnia do października można go spotkać przed Galerią Sfera 2. Prócz tego bywa na zlotach i innych większych imprezach, nawet w zimie.
Jak przewozi swój „sprzęt”? Co prawda, jest to trochę kłopotliwe, bo całość z rowerem waży aż 550 kg! Zazwyczaj do tego celu używa busa z przyczepą 2×4 m. Niemniej jednak, jeśli trasa mieści się w granicach do 5 km, wsiada na rower i jedzie ulicą. W końcu jest to rower miejski – posiada światła, dzwonek, a nawet ma wykupione OC. Trudność zaczyna się dopiero wtedy, gdy jest pod górkę. Jeśli nie jest w stanie wyjechać, co czasami się zdarza, wtedy zsiada z roweru i prosi przechodniów o pomoc w pchaniu. I chyba nie było jeszcze takiej sytuacji, by ktoś z uśmiechem mu nie pomógł. Fenomenem Marcina jest jego otwartość, uprzejmość, no i oczywiście umiejętność zaprzenia pysznej kawy z gęstą cremą.