Wydawać by się mogło, że już nic nie może nas zaskoczyć. Może, Agnieszka – właścicielka Słodkiego Przystanku, która można powiedzieć od zawsze, jest związana z produkcją lodów. I nie chodzi tu tylko o to, co potraątpienia dużo), ale o to, z jaką upartością do wszystkiego dochodzi. Efekty tego są naprawdę niezwykłe!
Nazwa Słodki Przystanek jest kontynuacją „Przystanku”, pierwszego pomysłu biznesowego Agnieszki i Janka, czyli pizzerii, która do dziś mieści się w zajezdni autobusowej w Węgierskiej Górce. Choć cały warsztat lodziarski i produkcja lodów mieści się właśnie tutaj, w dolnej części budynku, to Słodki Przystanek jest zupełnie innym, niezależnym od pizzerii podmiotem. Kuchnia pizzerii zajmuje parter, natomiast na piętrze odbywa się produkcja czekoladek.
W sezonie letnim działa kilka lodziarni: w Milówce, w Żywcu (z roczną przerwą), Szczyrku, Buczkowicach, a od tego roku także w Bystrej. Co ciekawe, Słodki Przystanek w Milówce mieści się w miejscu słynnej lodziarni Pani Wiesi Filip, która prowadziła swój niewielki biznes przez 40 lat. Agnieszka z Jankiem sprzedając tam pierwsze lody typu soft, wyremontowali budkę z lodami oraz poszerzyli asortyment o swoje własne lody. Pozostając wiernym tradycji, postanowili również, w oparciu o własne receptury, robić lody włoskie. Obecnie we wszystkich punktach Słodkiego Przystanku można skosztować lodów włoskich śmietankowych i truskawkowych, zrobionych według tego samego przepisu, co lody gałkowe.
Jak rozpoczęła się produkcja lodów? Oczywiście od kupna pierwszej, włoskiej maszyny. Agnieszka i Janek, przebywając we Włoszech, zafascynowani włoskimi tradycjami lodziarskimi, uparcie odwiedzali wszystkie lodziarnie po drodze, testując i smakując lody. W jednej z nich, udało im się wejść na produkcję. To było marzenie Agnieszki! Od tego czasu w dużej mierze poświęciła się produkcji lodów. Jak sama mówi: „Nie można być we wszystkim dobrym”.
Jest rzemieślnikiem w tym, co robi, ale lodów nie nazywa rzemieślniczymi, tylko tradycyjnymi. Ich skład opiera na starych, włoskich recepturach, dzięki którym Włosi są znani na całym świecie. Nigdy nie zrobi niebieskich lodów, czy lodów o smaku gumy balonowej, bo takie coś nie istnieje. Składniki do lodów ściąga z całego świata, sama podróżując. Z Serbii przywiozła młode orzechy włoskie, które przerobione na lody, smakowały wyjątkowo! Przepis na lody kokosowe, robione stricte na mleku kokosowym (nie na krowim!), podpatrzyła w Tajlandii, kręcąc filmik, jak robi to miejscowy straganiarz. Odwiedza zawsze miejsca, w których może się czegoś nauczyć. Podróże inspirują ją do komponowania nowych smaków w lodziarni. Odtwarza przepisy na podstawie podpatrzonych w innych krajach składników. Jej małym marzeniem jest zrobić lody ze świeżego, filipińskiego mango, które uważa za najsłodsze na świecie oraz sorbet z dojrzałej papai. Kto wie, może problem z brakiem surowców kiedyś zniknie i właśnie takie lody zjemy w Słodkim Przystanku?
Agnieszka nie handluje swoimi lodami – idzie w jakość, nie w ilość. „Rzemiosło kończy się wtedy, kiedy zaczynasz odsprzedawać na zewnątrz. Wtedy jesteś już producentem” – twierdzi. Lody Agnieszki, zarówno te mleczne, jak i wegańskie sorbety, można zatem zjeść tylko w Słodkich Przystankach. Podobnie jak lody kręcone, świeże ciasta, czekoladki i pralinki, które sama robi oraz pyszne, kolorowe makaroniki. Wkrótce w ofercie lokalów będzie także kawa wypalana przez Janka. Z niecierpliwością czekamy na efekty!