Tu, na naszej stronie www.bielskosmakuje.pl oraz w naszym magazynie Gastro Smakuje, chcielibyśmy zaproponować Wam coś nowego, niż do tej pory, a mianowicie nasz subiektywny cykl o podróżach… oczywiście kulinarnych! Nie obejdzie się bez ciekawostek i porad. A zaczniemy od… Włoch! A mianowicie od Sycylii!
Dlaczego akurat od Sycylii? Ponieważ uważana jest ona za europejską stolicę street food’u!
I teraz pomyślicie – sycylijski street food? Grecy mają gyrosa, Chorwacja cevapi, Niemcy currywursty, Węgrzy langosze, Czesi smażony ser, Francja naleśniki, Hiszpania churrosy, Wielka Brytania fish & chips… Wymieniłam oczywiście tylko te, które w tej chwili przyszły mi do głowy, a przecież każdy z nas zna o wiele więcej streetfoodowych dań z różnych części Europy. Jaki natomiast jest street food włoski, ale ten rodem z Sycylii?
Znamy pizzę, focaccię, makarony, piadę, lody i wiele innych, włoskich dań. ALE… na Sycylii włoska kuchnia to jedno, a lokalne przysmaki to drugie! Nie spotkacie ich nigdzie indziej.
Zacznę od tego, że na Sycylii je się śniadania na słodko, popijając lekką latte. Najpopularniejsze są wypieki w formie „drożdżówek” (choć ciężko je z nimi porównać), czyli kukurydziane bułki smażone na głębokim tłuszczu, z różnorodnym nadzieniem w środku (np. czekoladowym czy waniliowym). To tutejszy specjał. Koszt ok. 1,50-2,50 euro. Oczywiście dla tych, którzy za słodkościami nie przepadają, są eż klasyczne włoskie bułki panini.
Arancini – to smażona, panierowana ryżowa kulka, zazwyczaj wypełniona mięsem lub warzywami. Najpopularniejszym wariantem smakowym jest ragù, czyli ryż, mięso, groszek i mozzarella. Choć jest to street food popularny na całej Sycylii, to w regionie Katania przyrządza się bardziej niestandardowe wersje tej przekąski (np. z krewetką w sosie pistacjowym, kalmarami, tuńczykiem i pomidorową pulpą, szynką i masłem, pistacjami…). Koszt 1,5 – 3 euro.
Norma – czyli makaron, pizza lub inne danie, zawierające bakłażana, warzywo nr 1 na Sycylii. Najpopularniejsze jest spaghetti alla norma ze smażonym bakłażanem, serem ricotta, pomidorami i czosnkiem. Koszt ok. 5-7 euro.
Cannolo siciliano – najlepsza i chyba najpopularniejsza sycylijska słodycz. To chrupiąca rurka wypełniona nadzieniem z sera ricotta, udekorowana dodatkami – zazwyczaj pistacją, którą na Sycylii dodaje się niemal do wszystkiego (nawet do makaronów!). Cannolo sprzedawane jest jako gotowy produkt w cukierniach, a także w lodziarniach, gdzie sprzedawca pyta, czym chcemy nadziać naszą „rurkę” (można ją także wypełnić lodami). Koszt 2-4 euro.
Cassatelle di Sant’ Agata, czyli „pierś” św. Agaty – to rodzaj wypieku, wywodzącego się z Katanii, upamiętniającego męczeństwo patronki tego miasta. Inaczej mówiąc, jest to lukrowane białe ciasteczko z czerwonym zakończeniem na górze. Koszt 3-5 euro.
Brioche con gelato – czyli lody w bułce, a dokładniej w przepysznej, lokalnie wypiekanej brioszce. Polecamy wybrać lody pistacjowe, z których słynie Sycylia i które smakują wybornie! Smaki lodów można mieszać, ponieważ do bułki wkłada się zazwyczaj 3 gałki. Koszt ok. 4-6 euro (+ woda gratis do deseru i lodów).
Konina – tak, na Sycylii konina jest niemalże tak popularna, jak u nas wieprzowina. Można ją kupić np. w lokalnych food truckach, gdzie za wielką, przeszkloną witryną widzimy, co dostajemy. Mamy tu do wyboru kilka rodzajów mięs – np. kurczak, wieprzowina, indyk, konina – w różnych formach: stek, burger, kiełbasa itp. Bierzemy to, na co mamy ochotę, a następnie dobieramy dodatki, których jest mnóstwo! Począwszy oczywiście od smażonego bakłażana i pistacji, a skończywszy na warzywach, sałatkach, frytkach… Koszt takiej bułki to ok. 5 euro.
Na Sycylii bardzo popularna jest też granita (mrożony deser przyrządzany na bazie soków lub kawy, z dodatkiem lodu o ziarnistej konsystencji – trzeba spróbować granity pistacjowej), kawa frappè al pistacchio (kawa pistacjowa), czy Limoncello (likier cytrynowy, wspomagający trawienie) oraz wino produkowane na stokach Etny.
Ceny na Sycylii nie są zbyt drogie, a jedzenie jest pyszne i sycące. Przyjeżdżając tu, nie trzeba się stołować w restauracjach, by poczyć smaki lokalnej kuchni.
Tekst: Magdalena Malcher