Gratulacje za odwagę, bowiem restauracja położona jest w malowniczej dzielnicy Bielska, tuż przy lotnisku, gdzie większość przechadzających się klientów prawdopodobnie szybciej wstąpiłaby na frytki, niż na jagnięcinę. Ale nie, tu frytek nie znajdziecie. To nie jest kolejna karczma, bistro, czy pizzeria. To nowe miejsce o niepowtarzalnym klimacie, z nowoczesnym podejściem do produktu.
Na pewno nie jeden klient, zmierzający do Karczmy Pod Strusiem, gdzie jakiś czas temu Magda Gessler robiła swoje rewolucje, stojąc pod adresem Zwardońska 141, nie będzie wiedział gdzie jest. Od dwóch miesięcy, działa w tym miejscu nowy lokal o nazwie Słowianka. Co możemy na ten temat powiedzieć? Wygląda całkowicie inaczej. Jasne wnętrza, pięknie nakryte stoły, nowo wybudowana antresola, prowadząca na półpiętro… Nie zostało nic po dawnym Strusiu. Drewniane stoły akcentują duże, wymalowane na biało drewniane pomieszczenie, dodając temu miejscu odrobinę rustykalności oraz staropolskiego, słowiańskiego klimatu.
Przy restauracji działa także ogródek, którego sercem jest duże palenisko. To tu, na zewnątrz, w przeciwieństwie do wnętrza, można posmakować prostych dań, takich kaszanka, czy mięso grillowane na ruszcie. Jednak nie zawsze ta opcja jest dostępna. Częściej zdarza się to w słoneczny weekend, niż w tygodniu. Ale zawsze można przysiąść na leżakach, zamówić na miejscu robione lody (gałka kosztuje 3,50 zł) i rozkoszować się pięknym, górskim widokiem. To idealne miejsce na spotkania ze znajomymi, odpoczynek po długim spacerze, czy imprezy plenerowe.

A jak wygląda menu? Imponująco. Dania są fantazyjne, nawiązujące do starych tradycji. Zjeść tu można ślimaki, flaki, rosół, czy królika w śmietanie, oczywiście w nowoczesnej wersji. Kuchnia korzysta z lokalnych produktów i pobliskich hodowli, a karta zmienia się w zależności od pory roku. Karta jest krótka, wszystko wypisane jest na jednej stronie.



Zupy można dostać w cenie 14-16 zł, natomiast dania główne wahają się w przedziale od 24 za pierogi faszerowane pręgą wołową ze śmietaną, do 49 zł za jagnięcinę, czy pstrąga. Jest też opcja dla dzieci – domowy makaron z sosem z pomidorów malinowych w cenie 22 zł.


Obecnie w karcie znajduje się tylko jeden deser – truskawki z sosem z dzikiego bzu z kwaśną śmietaną i mrożoną bezą (15 zł). Być może to za sprawą tego, iż w lokalu dostępna jest oferta ciast z cukierni Kandulski. Trochę szkoda.
Jednak fantazja szefa kuchni sięga dalej. Z okazji słowiańskiego święta – Nocy Kupały, czyli letniego przesilenia (najkrótszej nocy w roku) w Słowiance odbyła się kolacja degustacyjna, z daniami nieco bardziej szalonymi, niż tradycyjne. Jakimi?
Amuse bouche – serniczek z podwędzanego sera z agrestem. Smak świetny, ale jeszcze bardziej interesujący był sposób podania. Ciastko podane było na misce z wieczkiem. Przez wieczko wydobywał się dym, dzięki czemu w smaku wyczuwalny był aromat wędzenia.
Kolejne dania, były równie smaczne: chrupiący pstrąg z zieloną truskawką i paloną śmietaną oraz królik w śmietanie, z czereśnią na ziemi z orzecha laskowego.
Następnie na talerzu pojawiło się rozlewane przy stolikach consomme z królika z bobem i króliczą nerką oraz… mus z kaszanki w panierce z chleba oraz z sokiem z zielonego ogórka, werbeną cytrynową i pianą z ogórka do popicia.
Na orzeźwienie coś nawiązującego do zupy szczawiowej, czyli lody szczawiowe podane z żółtkiem i kolejne danie, jagnięcina – najlepszy talerz wieczoru.
Na koniec został pieróg z długo gotowaną pręgą wołową z ozorkiem wołowym w panierce i burakiem. No i deser… Dywagacja na temat dania dostępnego w karcie: truskawki, śmietana i… mrówki – smaczne, nowatorskie, robiące wrażenie, choć tak na prawdę wystarczyłyby same truskawki i śmietana.
Kuchnia Słowianki jest na prawdę ciekawa. Równie ciekawa, jak sposób podania, którego dopełnieniem są ręcznie robione talerze. Wypieka także swój chleb na 5-letnim zakwasie, który podaje z masłem, a od tego tygodnia do godziny 16:00 można tu kupić lunch w cenie 25 zł.
Co do obsługi należy być czujnym. Choć świetnie spisuje się na sali, to nie zawsze jest obecna w ogródku. W weekendy goście z ogródka są proszeni o zamawianie przy barze. Prawdopodobnie wszystko za sprawą świetnej lokalizacji i natłoku weekendowych klientów. Ale tu warto się wybrać w każdy dzień tygodnia. Smak dań na pewno nikogo nie zawiedzie, a miejsce, zarówno w środku, jak i na zewnątrz ma swój niepowtarzalny klimat. Polecamy!