Rozsmakuj się

Gallo Nero

„Małe Włochy w sercu Bielska-Białej” – takie opinie towarzyszą Gallo Nero – restauracji, która w tym roku będzie obchodzić swoje dziesięciolecie. Przez ten czas w lokalu zaszło wiele zmian, ale jedna rzecz pozostała niezmienna: niekończąca się miłość do włoskiej kuchni!

13 września 2008 roku na osiedlu Złote Łany w Bielsku-Białej, otwarto niewielką pizzerię, która bardzo szybko podbiła serca mieszkańców. Było to jedno z niewielu miejsc, które sprzeciwiło się panującej wówczas modzie na „im więcej składników na pizzy, tym lepiej” i postanowiło zrobić coś autentycznego: prawdziwą włoską pizzę, w piecu opalanym drewnem – na cienkim cieście, z prawdziwą mozzarellą, bazując jednocześnie na oryginalnych produktach. „W tych czasach import z Włoch nie był jeszcze popularny” – wspomina Witek, jeden z założycieli Gallo Nero – „Pamiętam, jak raz w miesiącu wsiadaliśmy w bus, jechaliśmy całą noc do Włoch i przywoziliśmy wszystko, co było nam potrzebne. Zawsze dużą wagę przywiązywaliśmy do jakości produktu i na tym bazujemy do dziś.” Dzisiaj jednak nie trzeba już jeździć do Włoch. Dostawców włoskich wędlin, czy serów z lokalnych spółdzielni mleczarskich, można znaleźć w całej Polsce.

W kwietniu 2016 roku Gallo Nero zostało przeniesione do kompleksu Nowe Miasto przy ulicy Legionów. Teraz jest w nim znacznie więcej miejsca. Sala pomieści 70 osób, a letni ogródek 48. Wcześniej znajdowała się tu stara kompresorownia, jednak wszystko zostało wyremontowane, zachowując oryginalny, industrialny klimat.

Po przeprowadzce zwiększyły się możliwości kuchni. I choć karta, prócz pizzy, od zawsze bogata była w makarony własnej produkcji, czy świeże owoce morza, teraz lokal powoli zawęża swoje menu. Wychodzi z założeń lokalnej Trattorii, w kierunku nowoczesnych konceptów restauracyjnych. Stawia nie tylko na smak, ale również na wygląd i precyzję podania. W obecnym menu nie znajdziemy dorady, dorsza, czy łososia. Zastąpiła je rzadziej spotykana troć, zębacz, czy labraks (okoń morski). Zamiast dwóch stron makaronów pojawiło się tylko sześć pozycji, w tym jedno tortellini, ravioli i lasagne. Do tego pięć dań mięsnych i pięć propozycji z owocami morza, dostarczanymi 3 razy w tygodniu.

Na pewno nie jest to pójście na łatwiznę. Wręcz przeciwnie. Właściciele, podobnie, jak do idealnego ciasta na pizzę, dochodzili do zmian latami – podróżując po Włoszech, odwiedzając nowe miejsca, testując smaki i przyglądając się pracy kucharzy. Nigdy nie umieścili w menu czegoś, co by im nie smakowało. Kosztują wszystkiego. Prócz tego wzbogacają swoją kartę o kilka dodatkowych dań co tydzień. Organizują specjalne wydarzenia i okazjonalne menu degustacyjne. Od 9:00 do 12:00 przygotowują śniadania. Serwują też oryginalne włoskie desery, takie jak tiramisu, pana cotta, czy semifreddo. Sami produkują ricottę. Podążają za sezonowością i motywują swój zespół do działania.

Prawdziwy, włoski produkt i autentyczność w tym, co się robi, z pewnością przyczyniło się do rozpoznawalności tego miejsca w regionie. Pasja do gotowania i miłość do jedzenia – oto motto restauracji Gallo Nero. Czuć to zarówno we wnętrzu, jak i w smaku dań.