Jak połączyć jedzenie z dobrym, góralskim trunkiem, by nadać mu szlachetności i oryginalności? Jak podkreślić smak beskidzkich produktów, tworząc z nich nowe, niecodzienne połęczenia? Co zrobić, by kuchnia była prosta, łatwa i smaczna, a jednocześnie serwować coś zupełnie innego, niż konkurencja?
Na te pytania zna odpowiedź Markowa Destylarnia i jej szef kuchni Konrad Klimek, który, wraz ze swoją mocną ekipą kucharzy, poszukuje tradycyjnych, regionalnych produktów. W swych daniach podkreśla ich smak, tworząc proste, ale niespotykane nigdzie indziej połączenia. Bo dlaczego by do gzika nie dodać trochę bryndzy? Lodów nie podkreślić regionalną wódką? Czy wszędzie musi królować oscypek z żurawiną, kwaśnica i beskidzka golonka?
OTÓŻ NIE!
Kuchnia szczyrkowska wcale nie musi być ani ciężka, ani przewidywalna, dlatego w Markowej Destylarni znajdziemy proste, regionalne dania, ale bez powtórzeń. Wszystko zależy od filozofii i wyobraźni kucharza, który ją tworzy. W tej kwestii, zarówno wiedzy, jak i wyczucia smaku jest sporo. Konrad twierdzi, że jego kuchnia to istna burza mózgów, po której menu mogłoby się zmieniać niemalże codziennie. Jednak doświadczenie mówi, że we wszystkim trzeba zachować umiar, dlatego odsłony nowej karty odbywają się wraz z nadchodzącymi porami roku.
Nowe, jesienne menu jest wypełnione regionalnością i szacunkiem do produktu. Pozycji nie jest zbyt wiele, ale są one bardzo różnorodne, dzięki czemu każdy znajdzie coś dla siebie. Dominują sery z Beskidu Żywieckiego – bundz, bryndza, oscypek, grzyby – głównie borowiki i maślaki, beskidzka jagnięcina, dzik… Wiele z tych rzeczy posiada Certyfikat Wyrobów Tradycyjnych. Przykładem jest regionalna wódka, produkowana przez szefów restauracji, z którą Konrad łączy swoje dania.
Na dobrą sprawę po wszystkie artykuły nie musi jechać dalej niż 30 km. Dzięki temu ma możliwość osobiście poznać dostawców i mieć pewność, że kupowany produkt jest wysokiej jakości. Chce mieć sprawdzony i świeży towar, dlatego nawet w niedzielę, jest gotów po niego osobiście podjechać: do Pietrzykowic po warzywa, do Łodygowic po jajka, pod Salmopol po pstrąga, do Bielska-Białej po mikrozioła… Natomiast wszystkie dodatki do potraw kucharze robią sami, na miejscu: marynowane kurki, oliwy smakowe, kiszonki, suszone w wódce mięso…
Jakie są sztandarowe dania w karcie? Na pewno firmowy tatar, burger i solidna porcja żeberek, na którą w sezonie Markowa Destylarnia zużywa aż 150 kg mięsa tygodniowo! Dużą popularnością cieszy się też salmopolski pstrąg, w jesiennej odsłonie podany z kaszą kuskus i masłem estragonowym oraz pierś z kurczaka, tym razem podana z pieczonymi ziemniakami, zielonym groszkiem i gzikiem z dodatkiem bryndzy. Hitem tej jesieni, jak to określił szef Konrad, ma być gicz z beskidzkiej jagnięciny, serwowana z galuszkami (kładzionymi kluskami) z dodatkiem karmelizowanego buraka i sosem demi glace oraz karczek z dzika z sosem jałowcowym podkręconym ciemną czekoladą, podany z panczkrautem (puree z ziemniaków i kiszonej kapusty). W menu znajdzie się też coś dla wegetarian (autorski podpłomyk z bryndzą) oraz wegan (sałatka z pieczonymi burakami, owocami i sosem kakaowym). W weekend można tu zjeść dodatkowe specjały, np. duszonki po beskidzku.
Jednak, jak przystało na prawdziwą restaurację, wszystkie dania musi umieć osłodzić odpowiednio przygotowany deser. A ten deser… to kwintesencja Markowej Destylarni! Lody waniliowe z dodatkiem kolendry, podane z Warzonką (tradycyjną, regionalną wódką), chipsem z gruszki i biszkoptem o smaku kawy. Więcej nie trzeba chyba nic dodawać.
Cała karta jest bardzo ciekawie zaprojektowana. Z jednej strony znajduje się na niej lista dań z sugerowanym doborem regionalnych alkoholi destylowanych przez właścicieli restauracji, z drugiej strony mapa okolicy. W okresie letnim są na niej zaznaczone trasy rowerowe, w okresie zimowym stoki narciarskie. Jest ona na bieżąco dodrukowywana tak, by każdy Gość mógł ją sobie zabrać.
A jak zaczęła się przygoda szefa Konrada z gotowaniem? Oczywiście dzięki mamie, z którą spędzał czas w kuchni. Mając 6 lat włożył palec do gorącego rosołu lecz zamiast krzyknąć z bólu, spokojnie oznajmił rodzicom, że można już siadać do stołu i jeść. Oni, już wiedzieli, jak będzie wyglądała jego przyszłość. I faktycznie, wszystko się sprawdziło. Konrad jest kucharzem z pasją, wyjeżdża, szkoli się. Nie przemawia do niego przerost formy nad treścią. Gotuje tak, jakby sam miał zjeść. Rozmawia z Gośćmi, wychodzi na salę… Podczas sezonu zimowego prawie zawsze któryś z kucharzy jest na sali. To sprawia, że Markowa Destylarnia, mimo iż istnieje tylko rok, jest miejscem rozpoznawalnym, a jednocześnie kameralnym.
Adres: ul. Myśliwska 76, 43-370 Szczyrk