Cykliczne kolacje degustacyjne w Dworek New Restaurant stały się obowiązkowym punktem na mapie kulinarnej Bielska-Białej. Każda z nich jest wyjątkowa. Każdej przyświecają specjalnie dobrane trunki, o których opowiadają prawdziwi znawcy oraz wyśmienite dania ugotowane przez wspaniałych kucharzy. Kolacja, która miała miejsce w ubiegły czwartek 28 listopada, była kameralna i odbyła się we wnętrzach klimatycznej piwniczki Dworku, w której na co dzień funkcjonuje restauracja. Co dobrego można było zjeść i wypić?
Pięć dań i pięć różnorodnych trunków, idealnie dobranych ze sobą smakiem. Amuse bouche składał się z dwóch części oraz koktajlu na bazie limonki i ginu stworzonego z winogron szczepu moscato o słodkim, owocowym aromacie. Na pierwszym talerzu obowiązkowo znalazł się wypiekany w Dworku chleb – tym razem w trzech odmianach: gryczany, z cebulą oraz z czarnuszką, który podano z masłem. Pierwsze masło zawierało dodatek pudru grzybowego, natomiast w drugim znalazło się palone siano (stąd jego popielaty kolor). Drugi talerz to maślanka podana w bardzo ciekawy sposób – z dodatkiem oliwy, chipsem z dorsza oraz pasztetem z dzika.
Na przystawkę zaserwowano terinę z gęsi, przygotowaną z gęsich wątróbek, udek i serc, do tego piklowane warzywa i majonez truflowy. Alkoholem dobranym do dania była kultowa dwunastoletnia szkocka whiskey Cardhu stworzona, pędzona i dystrybuowana przez kobiety.
Pierwsze danie główne to wariacja fine diningowa na temat sałatki nicejskiej. Na talerzu znalazła się polędwica z tuńczyka, przegrzebek, sałata rzymska, majonez kaparowy i oliwki. Do tego dość „pikantna” dziesięcioletnia whiskey Talisker, a po niej koktajl „Fizz”, czyli mieszanka wody sodowej, holenderskiej wódki pszenicznej i syropu z czarnego bzu. Koktajl stanowił przerywnik pomiędzy daniem głównym rybnym i mięsnym, tzw. intermezzo.
I danie główne mięsne, które rozpływało się w ustach! Sezonowany 2 tygodnie antrykot z polskiej jałówki, ziemniak „z ogniska” (faktycznie, czuć było aromat dymu), sos z dojrzewającego sera bursztyn oraz sałata z solirodu i liści endywii. To danie mogłoby na stałe wejść do karty, rewelacja! A do tego tequila George’a Clooney’a i Rande’go Gerber’a z agawy błękitnej o nazwie Casamigos Reposado.
Na koniec zaserwowano mus z mlecznej i gorzkiej czekolady z karmelizowaną gruszką. Do tego puder z tapioki i kruszonka z ciastek czekoladowych oraz dwudziesto trzy letni rum Zacapa z Gwatemali – doskonała końcówka wieczoru.
Tym razem kolacja miała charakter bardziej kameralny. Goście zasiedli w uroczym podziemiu Dworku, w którym na co dzień działa restauracja. Było miło, przytulnie, a kucharze i obsługa jak zwykle spisali się na medal. Polecamy kolacje w Dworku! Plany na kolejne wydarzenia już po Nowym Roku, nie możemy się doczekać. PS. Samochód sugerujemy zostawić w domu 😉