Wołownia to mały lokal, który powstał początkiem 2018 roku, w trochę zapomnianej dzielnicy Bielska-Białej – przy ulicy Towarowej, tuż obok hurtowni i opuszczonych fabryk. Jak do tego doszło, skoro wcześniej nic tam nie było?
Szefem i twarzą Wołowni jest Marcel – bardzo miły i rozgadany człowiek – idealny materiał na dobrego gospodarza. Wcześniej z powodzeniem, razem z żoną, prowadził małe bistro. Niedawno, za namową kolegi Roberta, otworzył zupełnie nowy lokal, w zupełnie nowym miejscu… Gdzie? Przy ulicy Towarowej, naprzeciw mobilnego serwisu samochodowego i myjni ROBEX. Było to dość trudne zadanie, bowiem na początku nie było tam nic. Cały lokal trzeba było zatem stworzyć od zera.
Na początku Marcel kupił „budkę”, w której kiedyś sprzedawano znicze. Była ona w bardzo złym stanie, jednak własnymi siłami i z pomocą przyjaciół, udało się ją przerobić na prężnie działającą kuchnię. Potem wybrukowano „teren” bistro, zrobiono szkielet lokalu, przeszklono, położono przezroczysty dach, by wieczorami było jaśniej, i wstawiono kominek. Prace trwały od sierpnia 2017 do końca roku.
Kiedy wszystko było już gotowe, pozostało pytanie – co sprzedawać?
Marcel jest zwolennikiem świeżej, dobrej kuchni. Niestety z powodu specyfiki miejsca, musiał zacząć myśleć bardziej, jak szef food trucka, niż małego bistro. Co zatem podawać Gościom, by było proste i szybkie w przyrządzeniu, a jednocześnie jak najlepszej jakości? Kultowego burgera! – klasycznego oraz w wersji open, w bardzo ciekawych odsłonach…
Jako, że menu stworzone jest właśnie pod burgery, a wiadomo, konkurencja w Bielsku jest spora, trzeba się czymś wyróżnić. W pierwszej chwili w oczy rzucają się oryginalne nazwy: „Heart Attack”, „Mamas, Papas & Dupas Bladas”, „Ponury Żniwiarz”, „Ni z gruchy, ni z pietruchy”, czy sezonowy burger „Z kur wielu”.
Jeśli chodzi o sam produkt, to mięso pochodzi z sezonowanej wołowiny rasy charloais. Bułki, według autorskiej receptury, są wypiekane w zaprzyjaźnionej piekarni. Sos czosnkowy oraz BBQ jest robiony osobiście przez Marcela. Dodatki są bardzo zróżnicowane. Prócz tego można zamówić zestaw z Ciętymi Frytami i sałatką Colesław.
Sporym powodzeniem cieszą się też sałatki: „Daria Awaria, „Gruby Bolo”, czy „Konrado Moreno” oraz śniadania dostępne na miejscu przez cały dzień (3 frankfurterki, 2 jajka sadzone, boczek, miks sałat, pieczywo). Od września do oferty wejdą również firmowe wrapy oraz Challenge Burger – wydarzenie polegające na zjedzeniu burgera „Zawał, czyli Rozjemca Tasiemca”, złożonego z 400g wołowiny, w krótszym czasie niż poprzednik.
Lokal proponuje również sprawny system zamówień. Po pierwsze, istnieje możliwość dokonania zamówienia telefonicznie na określoną godzinę. Dowozem zajmuje się sam Marcel, a nie zewnętrzna firma. Po drugie, można zamawiać bezpośrednio przez stronę www oraz płacić kartą online. Możliwa jest także opcja płacenia kartą przy dowozie. Zamówień najlepiej dokonywać wcześniej, gdyż pomimo bardzo dobrej i zgranej załogi, w porze obiadowej może robić się tłoczno.
Warto pamiętać, że w biznesie „gastro” nie liczy się, gdzie prowadzona jest działalność. Jeśli jest serce do gotowania i uczciwe podejście do ludzi, Gość, niezależnie od miejsca, pojawi się sam. Tak też było i w tym przypadku. Styczeń, śnieg, Bielsko – ulica Towarowa… Pierwsi Goście przekazali informacje o Wołowni dalej i, nawet bez promocji, lokal w krótkim czasie zdobył rzesze swoich wiernych fanów.